miałem to napisać w poniedziałek wieczorem ale jakoś czasu nie był...
wracam w poniedziałek wieczorem po treningu, patrzę a tutaj moja dziewczyna zaryczana,
trochę się zaniepokoiłem pytam co się stało, a ona do mnie,
Hanka nie żyje, ja na to - to jakaś Twoja koleżanka, przykro mi
a ona - nie, Hanka z M jak Miłość, ledwo opanowałem wybuch śmiechu,
wczoraj postanowiłem zobaczyć w necie jak zginęła,
mało co nie spadłem z krzesła jak to zobaczyłem :)
śmiertlene zderzenie z kartone :)
a moja Pani twierdzi że nie mam uczuć :)