Nie zapomniałem o Lechu, że tak wspomnę anegdotycznie, jak po trzeciej bramce Rudnevsa z Juve mój syn prawie wybił mi zęby skacząc na mnie z radości :))) Jednak to co było z Lechem sezon temu to było coś ponad stan, coś, na co nikt nie liczył, a jednak się stało. Ale dumny z chłopaków byłem jak cholera. Jednakże oprócz wygranej dziś Legia nie pokazała nic, co jest potrzebne do sukcesu w LE, trafili na całe szczęście na ruskich, którzy myślą, że jak mają gazociąg to im wszystko wolno :) i dobrze że dostali nauczkę, kolejną po ostatnich triumfach naszych siatkarzy nad nimi :) Ale nikt mi nie powie, że można to zwycięstwo w jakikolwiek sposób porównywać z meczem Widzewa z Broendby (po drugiej bramce słoiki latały z balkonu:))) i głos komentatora: Panie Turek kończ pan mecz!!) lub 2:2 z Dortmundem (jedyna strata punktów Borussi w drodze do LM). To były mecze jak równy z równym, Legia i Spartak pokazały dziś antyfutbol, choć Rybus bramkę walnął stadiony świata. I obym się mylił, ale czuję, że jesień to max co nas kibiców w kapciach może czekać w europejskich pucharach. Ave Lato :)))
pzdr